wtorek, 18 czerwca 2013
poniedziałek, 17 czerwca 2013
Módlmy się w niedziele z jarosławem...
Polacy! Módlmy się…..w ustawowe wolne niedziele…w jedności z
jarosławem…
Jak niedawno pozbyliśmy się jako naród ucisku
komunistycznego, nakazów, zakazów i odgórnych wytycznych jak żyć.
Oczywiście rozumiem różne podejście ludzi do tematu wolnych dla handlu niedziel, ale
ponieważ decyzja taka dotyczyłaby całego narodu, wszystkich Polaków, więc dziwi
mnie, że tak powszechny temat nie będzie rozstrzygany w referendum.
A poza tym – cóż to znaczy handel w niedzielę? Powinnam
pierwsze zapytać – dlaczego, gdzie i kto? Tłumaczeń jest wiele – że jesteśmy w
większości katolikami (więc dyskryminujmy tych co nimi nie są), że to scalać będzie rodzinę
(jasne, w sobotę pan domu zabaluje w burdelu a z rana w niedzielę z rodzinką do
kościółka) , że szanowane będą prawa pracownika (sic!) i inne podobne bzdety.
Komu mają tego plugawego i bezecnego handlu zakazać? Czy
rzeczywiście o handel tu chodzi? Rzeczywiście,
czasami gdy w niedzielę z jakiegoś powodu bywam w centrach handlowych, widzę
ludzi, rodziny które tak właśnie ten „święty” dzień spędzają – i co z tego? Czy
to są ludzie wolni, którym wolna wola dyktuje co i kiedy chcą robić czy
niewolnicy, którym Nadzorca czyli państwo np. w osobie jakiejś kaczki narzucać
wolę będzie? Pytanie nie do końca retoryczne. Nie do końca bo zwiększa się
niebezpiecznie elektorat nierasowego ptactwa czy też nazwijmy rzeczy po imieniu
tzw. pisuarów. Nie żebym wielbiła bez zastrzeżeń PO, ale do Tuska akurat czuję
szacunek, ze względu na jego klasę i mądrość conamniej, w przeciwieństwie do
ptactwa obmierzłego i na dodatek karłowatego. Wracając do tematu – te rodzinki
spacerujące po centrach handlowych robią obroty niekoniecznie punktom
handlowym, ale często gastronomii, która jest wszechobecna w każdym centrum
handlowym. Z tego wynika, że zamykając centra handlowe w niedziele zamkniemy
olbrzymią ilość punktów gastronomicznych i na to nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia, bo
musielibyśmy zamknąć wszystkie restauracje w tym hotelowe, stacje benzynowe z
definicji bo to i handel i często gastronomia – idąc tym tropem natychmiast
dochodzimy do absurdu.
Dlatego nie rozumiem zupełnie jak ludzie określający siebie
jako inteligentnych zaczynają w ogóle ten bezsensowny temat, zamiast zająć się
na serio tymi ludźmi, o których dobro im podobno chodzi. Proszę bardzo, w
ramach ochrony praw pracowników, niech ustawowo praca w niedzielę równa się
100% stawce dziennej więcej, zagwarantowanej przez państwo. Myślę, że sporo
ludzi będzie chciało wtedy pracować w niedzielę i nikt tego nie będzie wtedy
nazywał wykorzystywaniem. Przecież od zawsze np. lekarze, którzy na początku
zarabiali niewiele, czy ci, którzy nie mają prywatnych praktyk dorabiali do
pensji biorąc w szpitalu dyżury w soboty i niedziele, bo były ekstra płatne.
Nie rozumiem tego, nie rozumiem tego cholernego kraju, nie
rozumiem tych głupich jałowych dyskusji, nie rozumiem tej pseudopolitycznej
wizji polskiej rodziny. Nie rozumiem jak na tym etapie demokracji i wolności
można mieć tak debilne pomysły, żeby nakazami chcieć zmieniać rzeczywistość. Wiadomo
, jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze – wszak jeszcze niedawny
boom hipermarketów, specjalne prawa dla nich, a raczej naginanie tego prawa, w
niektórych miastach specjalna polityka pro – tu akurat znam niektóre nagięcia
prawa od podszewki , a teraz nagle be, przestajemy się kochać i wspierać i
zamykamy się na niedzielę? Czy to jest właściwy powód? Pewnie tak, no bo nie
wierzę że ten sielankowy obrazek polskiej katolickiej rodzinki w niedzielę po
smacznym obiadku wypoczywającej na łonie natury czy raczej wlepionej tępo w
magnetyzujący obraz kaczki przemawiającej w telewizorze kupionym na raty? O co
tu chodzi do jasnej cholery i w jakim miejscu się znalazła ta nasza demokracja?
Czy naprawdę rządzący nie widzą problemów polskiego społeczeństwa – bezrobocia i
rosnącej nędzy jego części, żeby bawić
się w tak śmieszne i nic nie wnoszące tematy?
Co do chrześcijaństwa – w jego imię działy się na tym padole
rzeczy straszne i przerażające, ale jak widać dla niektórych a zwłaszcza pisuarowców ten sztandar, ten
krzyż znowu jako miecz zaczyna służyć. Nie miecz, raczej topór.
Nie rozumiem, ciągle tego samego , przecież nie wiara w
jakiegokolwiek boga czyni człowieka dobrym.
Ale to temat na inny dzień.
Zgodnie z ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 24, poz. 83), jakiekolwiek korzystanie z treści tego bloga lub zdjęć, które są na nim zamieszczone, bez wiedzy i zgody właściciela, jest zabronione.
Subskrybuj:
Posty (Atom)